Mogłabym napisać, że nie lubię tłumów, ale już w momencie pisania tego zdania przyszło mi do głowy parę miejsc, którym tłumy wybaczyłam. Ale jeśli ktoś nie przepada za zgiełkiem i wielkimi metropoliami to mam poprozycję – Słowenia. To kraj, w którym nawet w stolicy można się wyciszyć.

Do Lublany przyjechaliśmy pociągiem z Bledu. Ledwie 50 kilometrów, a trasę pokonaliśmy koleją w nieco ponad godzinę. Pisząc o Słowenii ciężko mi nie operować liczbami, bo oczarowało mnie jak tu wszędzie blisko. To w końcu państwo mniejszy od województwa mazowieckiego

Poszukując dobrego spotu z widokiem na okolice warto wybrać się na Zamek, który góruje nad Lublaną. Na wzgórze zamkowe można wjechać kolejką lub wejść pieszo. My w jedną stronę wjechaliśmy, a zeszliśmy starymi schodami do miasta. Z wieży rozciąga się panorama na stolicę Słowenii, a w samym zamku mieści się muzeum poświęcone historii kraju oraz miasta. Poza tarasem widokowym z wizyty na zamku zapamiętam w szczególności kaplicę, gdzie spotkaliśmy nauczyciela kaligrafii, który wręczył nam zakładki z naszymi imionami napisanymi gotykiem oraz szczura Friedericka – maskotkę zamku.

Innym punktem widokowym na miasto jest Nebotičnik – to neoklasycystyczny wieżowiec i jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków stolicy Słowenii. Na jego szczycie znajduje się sky bar, ale dotarliśmy tam przy dosyć kapryśnej pogodzie i może dlatego widok mnie zbytnio nie przekonał.
Nebotičnik ma trzynaście pięter i w momencie ukończenia był najwyższym drapaczem chmur w Jugosławii, dziewiątym w Europie, a przez pewien czas pozostawał najwyższym budynkiem mieszkalnym na kontynencie. Co ciekawe, jego fundamenty oparto o litą skałę, co było uzasadnione zagrożeniem sejsmologicznym.

Po trzęsieniu ziemii miasto zostało odbudowane w stylu secesyjnym. W miejscu znajdującego się w centrum drewnianego Mostu Rzeźniczego powstał Smoczy Most, do którego budowy użyto już zbrojonego betonu i żelanych belek. Nieprzypadkowa jest również nazwa – smok to symbol Lublany, który widnieje nawet w herbie miasta.

W Słowenii nie ma tyle mojego ulubionego brutalizmu czy socrealizmu co chociażby w Belgradzie czy Skopje. Ale wielbiciele modernizmu powinni udać się na Plac Republiki, czyli największy plac w Lublanie, nad którym górują dwa wieżowce – TR3 oraz siedziba Ljubljanska Banka.

A najokozalszy plac w mieście można podziwiać z największego parku w Słowenii, czyli Parku Tivoli. To pięć kilometów kwadratowych zieleni, rzeźb, fontann i miejsc do wspaniałych spacerów.

Co warto odwiedzić i zrobić w Lublanie?
– Zamek i zabytkowe schody
– Park Tivoli
– Plac Republiki
– Smoczy Most
– przespacerować się wzdłuż Ljublanicy
– zjeść pączka krofi z nadzieniem brzoskwiniowym